We wrześniu nasza klasa rozpoczęła nowy rok szkolny trzydniową wycieczką w góry. Była to spóźniona Zielona Szkoła, która w przypadku siódmoklasistów nie mogła się odbyć w czerwcu. Na szczęście pogoda nam dopisała i tylko w nieznacznym stopniu pokrzyżowała plany. Celem wyjazdu były Pieniny, a dokładnie Łapsze Niżne. W pierwszym dniu, pierwszym punktem programu był zabytkowy kościółek w Dębnie. Ksiądz-przewodnik bardzo ciekawie mówił o jego historii i opowiedział nam sporo ciekawostek. Następnym punktem programu był Wąwóz Papieski, który poprowadził nas do największej chyba atrakcji tego dnia, czyli do kolejki grawitacyjnej w Kluszkowcach. To była wielka frajda dla wszystkich, więc trudno było się nam zmobilizować i ruszyć w dalszą drogę. A czekały nas jeszcze ruiny zamku w Czorsztynie i, co ciekawsze, rejs gondolami na drugą stronę jeziora oraz oglądanie zapory w Niedzicy.
Drugi dzień pobytu nie przebiegał zgodnie z planem, bo niestety pogoda trochę namieszała. Nie mogliśmy się wyszaleć na świeżym powietrzu z powodu deszczu, jednak pojechaliśmy do Dyrekcji Parku Narodowego na zwiedzanie wystawy o przyrodzie Pienin. Ponieważ deszcz na zmianę z mżawką zniechęcał do wycieczek i spacerów, pojechaliśmy do Szczawnicy na gofry. I to był strzał w dziesiątkę. Wszyscy rzuciliśmy się na gofry, a niektórzy na dokładkę jeszcze na oscypki. Wieczór spędziliśmy na zabawach z kapelą góralską. Niektórzy z nas mogli sprawdzić się w tańcach góralskich, czy grze na trombicie.
Trzeci dzień stał pod znakiem zdobywania gór. Celem były Trzy Korony. Mimo pojawiających się od czasu do czasu jęków, wszystkim udało się zdobyć szczyt. Wycieczka w góry była ostatnim punktem programu. Potem przed nami była już tylko droga powrotna do Krakowa i kolejne dwa dni wolne – weekend.
/D. Kulig